Strony

wtorek, 30 sierpnia 2016

Omlet szpinakowy z sosem serowym, albo nie.


Cześć Czytaczu!

Jak mija Ci ostatni tydzień wakacji? Może pracujesz, albo ubolewasz nad rychłym rozpoczęciem szkoły?

U mnie ostatnio było dużo zamieszania. Starszy brat się żenił w zeszłą sobotę i w związku z tym mieliśmy masę roboty w domu. Poza tym moja starsza siostra przyjechała z Niemiec (z dwójką dzieci i mężem oczywiście). Dlatego w domu było aż 11 osób. Dużo prawda?

Dlatego, Czytaczu, nawet nie miałam czasu, żeby usiąść spokojnie przed laptopem i cokolwiek napisać. Stąd ten zastój.

Muszę powiedzieć, że przez tą całą przedślubną gonitwę troszkę zaniedbałam mój żołądek. To znaczy nie miałam czasu na przygotowywanie "zdrowych posiłków", a o ćwiczeniach mogłam tylko pomarzyć.

Uwierz, że bardzo to odczułam. Szczególnie dlatego, że często moim posiłkiem stały się słodycze, a dokładniej czekolada, bądź żelki. Albo w najlepszym przypadku kanapka.

Naprawdę nie polecam Ci takiego odżywiania.

Stąd wczoraj zebrałam z działki szpinak i powstał omlet ze szpinakiem! Nasz dzisiejszy temat, czyli cook it yourself.






Nie powiem Ci ile dokładnie miałam tego szpinaku, bo nie wiem. Zerwałam pełną miskę, ale podzieliłam go na dwie porcje, dla mnie i siostry.

Szpinak musisz dokładnie umyć, chyba że używasz mrożonego, tego nie myjemy, bo po co. Następnie na patelni rozgrzewasz dosłownie troszeczkę oleju kokosowego, a na to wrzucasz pokrojony ząbek czosnku lub dwa lub wcale. Zależy czy lubisz. Możesz także dodać cebuli, ale ja jej nie cierpię, więc u mnie jej nie było.

Następnie na lekko zarumieniony czosnek, bądź cebulę, bądź cebulę i czosnek wrzucasz łyżeczkę masła, a gdy się rozpuści nasz szpinak, który uprzednio pokroisz. Albo nie. Zależy jak duże są liście szpinaku. Moje były ogromne, bo w ogóle nikt go nie zrywa.

Dodajesz jeszcze łyżkę wody i dusisz szpinak. Nie musisz go przykrywać. Doprawiasz do smaku - sól, pieprz, pieprz ziołowy, jakieś ulubione zioła.

Gdy szpinak będzie miękki możesz dodać do niego łyżeczkę lub dwie jogurtu naturalnego. Albo nie. Wszystko wedle Twojego uznania. Ja nie dodawałam.

Potem w miseczce musisz rozbełtać jajka. Najlepiej dwa. Albo nie. Może być ich więcej, ale osobiście nie polecam mniej, bo ciężko Ci będzie przekręcić omlet.

Szpinak zalewasz jajkami, zmniejszasz płomień, i czekasz aż jajka się zetną i zarumienią. Potem, gdy już się da, składasz omlet na pół, bo dzięki temu łatwiej go potem przekręcić, i jeszcze chwilę podsmażasz z tej samej strony.

Gdy jedna strona będzie zarumieniona, przerzucasz omleta na drugą i jeszcze chwilę smażysz. Do przekręcania możesz użyć talerza, pokrywki od garnka albo zwykłej łyżki aka przekręcaczki. W przypadku pierwszych dwóch przechylasz patelnie w stronę talerza albo pokrywki, delikatnie zsuwasz na talerz/pokrywkę omleta, przykrywasz talerz/omleta patelnią i obracasz. Gotowe!

Gdy omlet jest gotowy, przekładasz go na talerz i jesz. Albo nie. Możesz zrobić do niego sos serowy (podgrzać trochę jogurtu naturalnego i almetki śmietankowej) albo posmarować samym jogurtem, albo nie.

Dalsza inwencja twórcza należy do Ciebie, Czytaczu.

Pisz jak sprawdził się Twój omlet. Niestety nie mogę wstawić tu zdjęcia mojego, bo po prostu wczoraj go nie zrobiłam. Nawet o tym nie pomyślałam. Dalej odsypiam wesele, co z tego, że dziś wtorek☺

Może w kolejnej serii #ciy pokażę Ci moją ulubioną owsiankę☺



7 komentarzy:

  1. Uwielbiam szpinak wręcz kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam szpinak a w połączeniu z serem to prawdziwa frajda dal takiego łasucha jak ja :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zjem jutro na śniadanie. Albo nie;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super przepis. :) Wykorzystam na śniadanie.
    Zapraszam do siebie . :) https://jaglusia.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedyś nie lubiłem szpinaku, ale jakiś czas temu poznałem się i bardzo go lubię, super jest zwłaszcza w koktajlu z kiwi i bananem. Omlet ze szpinakiem pozostawiam sobie na sobotni poranek :)

    P.S.
    Ad. przepisu na owsiankę... Mój przepis na owsiankę to: Do miski (duuużej szklanki) sypiemy owsiankę, potem słonecznik, znowu owsiankę, rodzynki, potem siemię lniane, znowu owsiankę, łyżkę kakao (takie nie słodzone najzwyklejsze), znowu owies, orzechy, owies i na koniec cynamon. Wszystko zalewamy wrzątkiem / gorącą wodą. Jak już wszystko ładnie zaciągnie wodę. Na top kładziemy np. pożeczki, lub banany, jabłko co kto woli. Czasami można dodać łyżkę miodu lub konfitur :)

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń