piątek, 2 grudnia 2016

(anty)Ulubieńcy Listopada


Cześć Mój Czytaczu!

Na pewno widziałeś na internecie krążące posty pod tytułem: "Ulubieńcy ...". Sama chciałam coś takiego napisać jak widać wyżej. Długo myślałam czym mogłabym się z Tobą podzielić, ale w końcu stwierdziłam, że w sumie lepiej opisać jedną najlepszą rzecz, z którą miałam do czynienia w tym miesiącu wraz z najgorszą rzeczą. Wiesz, coś w rodzaju przestrogi, żebyś nie sparzył się tak jak ja.






Od czego zacząć?

Ja osobiście wolę najpierw od gorszego, a potem cieszyć się dobrym.

Co było najgorsze dla mnie w listopadzie?

Mianowicie odżywka do włosów Brilliant Brunette John Frieda.




Nie chwaliłam Ci się, Czytaczu, (sarkazm) ale trochę temu zachciało mi się zostać blondynką. Wiesz miałam w głowie wyobrażenie tego pięknego, zimnego, szarego blondu... Też byś się skusił? Mam taką głupią cechę, że jak się na coś uprę to klapa. Więc kupiłam w drogerii farbę (rozjaśniacz) z Syossa (broń Boże nie polecam) i poprosiłam kuzynkę o dokonanie mordu na moich włosach.

Człowiek na błędach się uczy. Mój piękny brąz zmienił się w paletę żółci, od góry: biały, jasnożółty, pomarańczowy, złoty. Miałam na głowie cztery kolory i odstraszałam ludzi, serio. Wiesz, myślę, że najgorsze jest to, że na internecie krążą głupoty na temat farbowania na blond, bo gdybym się nie naczytała jakie to łatwe, to nie zdecydowałabym się na taką koloryzację. Próbowałam wszystkim "usunąć" ten żółty kolor. Nakupiłam fioletowych szamponów, płukanek... I nic. Szczęście, że nie spróbowałam z gancjaną, bo jeszcze bym sobie włosy spaliła...

Dwa dni później pojechałam do fryzjera (bardzo w czas), który zafarbował mi włosy na kolor podobny do mojego brązu. Niestety po jakichś dwóch tygodniach farba zaczęła się wypłukiwać, a ja robiłam się coraz bardziej ruda. Jednak obiecałam sobie, że nigdy w życiu już nałożę farby na włosy, bo miałam okropnie przesuszone i porowate, do tego stopnia, że już mi się nie kręciły.

Skoro obiecałam sobie, że już nie zafarbuję ich nigdy nie mam zamiaru nic robić z odrostami, które mają już z 5 cm. Oczywiście mój brąz się różni od rudobrązowego, dlatego stwierdziłam, że czas działać. Więc zakupiłam odżywkę Johna Friedy Brilliant Brunette. Liczyłam na coś wow i się przeliczyłam.



To znaczy używam go już miesiąc, codziennie, i efektów zero. Nie widzę, żeby moje włosy były przyciemnione, albo chociaż żeby brąz był bardziej widoczny. Nic, zero, nul.

Nie wiem, może ktoś kto nie miał wytrawionego włosa, widziałby efekty, ale tak czy siak mam nałożoną brązową farbę... Efektów nie ma, a za tą cenę, którą trzeba zapłacić za takową odżywkę to stanowczo odradzam!

Jeśli się chce przyciemnić włosy lepiej zrobić to dzięki ziołom. Wystarczy kupić w aptece mieszankę ziół, która kosztuje grosze w porównaniu do odżywek od Johna Friedy, a działa!

Według mnie szału nie ma. I nie polecam.

A Ty miałeś do czynienia z tą odżywką?


Teraz przedstawię Ci najlepszą rzecz dla mnie w listopadzie, czyli odżywka Jantar na porost włosów!



Wiem, że w sumie ameryki nie odkryłam, ale na pewno są osoby, które nigdy nie słyszały o takim produkcie. Mówię serio, ta odżywka działa, nasze włosy szybciej rosną, a poza tym pojawia się pełno baby hair.

Jest to odżywka z wyciągiem z bursztynu. Rozpylamy ją na wilgotnych włosach i nie spłukujemy. Producent zaleca codzienne jej stosowanie przez minimum 4 tygodnie, a potem 2 razy w tygodniu dla podtrzymania rezultatów.



Ja powiem tak. Odżywka działa i widzę to po moich odrostach. Stosowałam ją już na wiosnę, gdy buteleczka była szklana (teraz niestety jest plastikowa) i nie miała rozpylacza. Więc to drugie zasługuje na ogromny plus. Pamiętam, że na szklanej butelce było napisane, żeby stosować odżywkę bez przerwy przez 3 tygodnie, następnie zrobić parę dni przerwy i powtórzyć kurację. Ja po niecałym miesiącu stosowania widzę efekty.



Butelka odżywki ma pojemność 100 ml i poprzednia starczyła mi na bardzo długo. Jestem pewna, że z tą będzie identycznie, bo przy codziennym stosowaniu zużyłam jej mniej niż 1/4 opakowania.

Kosmetyk jak najbardziej naturalny, wyprodukowany w Polsce, a rezultaty widać po pierwszych 3 tygodniach stosowania. Czy można chcieć czegoś więcej?


*przepraszam za zdjęcia i za to, że dodałam posta już w grudniu, ale codziennie jak wracam ze szkoły to już jest ciemno, a nie chciałam razić Cię lampą...*

1 komentarz:

  1. och, my kobiety tak już chyba mamy z tymi włosami. Jest dobrze, to coś sobie ubzduramy i przekombinujemy :P
    a co odżywki Jantar. Dla mnie REWELACJA. Mam po niej istną inwazję baby hair :)
    pozdrawiam
    www.zyciejakpomarancze.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń